Powrót do

-> strona g³ówna

Kinga Jabczyk

dodano: 18.01.2005

Nazywam siê Kinga Jabczyk. Jestem studentk¹ bohemistyki. Moj¹ najwiêksz¹ pasj¹ jest muzyka. Szczególnie wyró¿niam brzmienie akordeonu. Dlatego ceniê twórczoœæ Astora Piazzoli - rewolucjonistê tanga. Moim muzycznym faworytem jest tak¿e Miles Davis oraz Jacques Loussier czyli niedoœcigniony jazzowy interpretator dzie³ muzyki klasycznej. Du¿e znaczenie dla mnie maj¹ dzie³a Juliana Tuwima. Lubiê zaczytywaæ siê w Siddharcie Hermana Hessego i wpatrywaæ siê w Spotkanie Stefana Króla. Olbrzymi¹ radoœæ sprawia mi fotografowanie chmur. Pozostajê zakochana w Tatrach.

Nasza ankieta:
Poeta... to cz³owiek.
Tworzê bo... nie zawsze mo¿na milczeæ.
Najbardziej lubiê... odkrywaæ.
Przyjaciele... bliscy memu sercu.
Moje najwiêksze marzenie... spe³nia siê ka¿dego dnia.


Wiersze:
Czas, D³onie, Modlitwa o zmroku, Niebo, P**, Pocz¹tek koñca, Sen, S³owa, Wspomnienie, ¯yjê?



Czas

Cichutko, powolutku, prawie bezszelestnie
Mijaj¹ dni
Wyrwane kartki z kalendarza
Spadaj¹
Rozrzucone, powoli staj¹ siê naszym
Zapomnieniem

Pamiêæ
tak czêsto zawodzi
A my
bez s³owa protestu godzimy siê
na okruchy wspomnieñ
na ³zaw¹ radoœæ z prze¿ywania
minionych, niepowrotnych lat

Vivo
Vivace
Veloce
Szybciej
Prêdzej
Niczym koñ w galopie
W szaleñczym tempie
Mijaj¹ chwile dni lata

Przystanek koñcz¹cy bieg
Osamotniona stojê
Bojê siê
Czekam cierpliwie
Nikt nie przychodzi
Mo¿e ktoœ za parê wiecznych dni ...

Powrót

D³onie

Zakrzyczê w ciszê
cudownoœæ œwiata
piêkno bezmiaru

Jesteœ a jakby ciê nie by³o
niewidoczne coraz mocniej szepcze
by zgasn¹æ wiecznie uœpione

Kto przyzna
swe szczêœcie
kto zach³yœnie
radoœnie

Czekaniem jestem na niewydarzenia
na maleñkie cudeñka wiecznego jutra
cicho ... - nic nie mówiê, zwalczam strach
przed tob¹ stanê i zaœpiewam jakby

Kto widzi
cienie chmur
powiedzieæ
wci¹¿ ma³o

Nie stój nie wierzysz w cuda
To wielkie zbawienie tak przemawia
Wymow¹ poratuj ostatnie zw¹tpienie

I ty nie kochasz
kto jak nie ty
jesteœ
przejrzysty

W ciê¿ar mi³oœci pok³adam swe d³onie

Powrót

Modlitwa o zmroku

Szmer
DŸwiêku plusk
To woda w jeziorze siê rusza
S³owik na drzewie ko³ysze
Drzewa mamroc¹ do siebie

A ja s³yszê
z zaœwiatów
wo³anie
g³oœnie
przejmuj¹ce
krzyk ciszy
nag³oœnienie
nic.

Ciep³o na duszy
kiedy deszcz leciutko pada
uderza o listki
Plusk
spad³a kropla

Szkoda
nie mogê pomóc
Mo¿e innym razem
siê uda
Ja zaczekam

2000, maj 27

Powrót

Niebo

Niebo
W blasku cieni
W jasnoœci promyków s³onecznej
Spowite w milczeniu
Bez s³ów protestu
Za kotar¹ dymów
To teatr, dramat ¿ywota
Kto odkupi krzywdy
Ty - Ja

Nikt nie patrzy w górê

Powrót

P**

Poddana
pora¿ka
przegrywa

Patrzê
ponuro
potykam siê
powracam

Powietrze
przeci¹¿one
proszeniem
podtykane
przeterminowanymi
proœbami

Pomilczê
Pomilczysz

Patrzê
przez
pustkê
poranku
piek¹c¹
paleta
pokolenia
pocz¹tku

Pukam
palcem

Przyjdziesz
przyjedziesz
przyfruniesz
pospiesznie

Poczekam
przecie¿
powoli

Po woli

Powrót

Pocz¹tek koñca

Zacz¹æ wszystko od nowa
Nowe zasady regu³y gry
Mieæ now¹ kartê istnienia
Czyst¹ niezapisan¹
Wtedy od pocz¹tku
Dzieñ po dniu
PrzejϾ przez wszystko raz jeden
Proœciej by by³o o wiele proœciej
Bez b³êdów, potkniêæ
Z torebk¹ doœwiadczenia
Pewnie jeszcze ³atwiej

Lecz gdzie rozdaj¹ takie paszporty
Na nowe szczêœliwe ¿ycie
Mo¿e kolejny przystanek to niebo
A mo¿e nadziej¹ zw¹
Ma³a metamorfoza na dobry pocz¹tek
Gotowa do poœwiêceñ do wyrzeczeñ
Lecz któ¿ zrozumie moje rozterki
Kto wys³ucha niespokojnej duszy
Kto wybaczy b³êdy nie do wybaczenia
Kto pocieszy uœmiechem
I przytuli w ch³odny zimowy dzieñ.
Nie trzeba wiele prze¿yæ
by uwierzyæ
¿e nic nie zast¹pi kropli zrozumienia.

Powrót

Sen

Kiedy razem
blisko
bêdziemy
bezstrzelina istnienia
nie umrze

Powiem Ci
kim jestem
I cisza nie przerwie
naszego milczenia
wzmorzy uœpione zmys³y

A rano kiedy
s³oñce zako³ysze
wci¹¿ istnieæ
bêdziemy

W œwiecie bezimiennym
w rzeczach bezs³ownych
urzeczywistnieni
uko³ysani tañcem
otoczeni soczyst¹ chwil¹
zamroczeni w boskim
œnie...

A kiedy wszystko
zauwa¿y œwiat
ludzie przestan¹ byæ ludŸmi
A my
ty
ja

Powrót

S³owa

S³yszê szelest Twych myœli
Zaraz potoczy siê fala s³ów
Ju¿ p³yn¹ przejrzyœcie, namiêtnie
Popis Ÿródlany zaczêty
Stamt¹d wszystko wyp³ywa
Ponad warstw¹ kamieni
Têtni ¿yciem
Tak, radosny smak istnienia
Zabawa na g³osy
Cicho, coraz ciszej
Jak Aksamit g³adzisz me uszy
Przymykam powieki...

Powrót

Wspomnienie

Sz³am
zatopiona w g³uszy drzew
budz¹c zroszony umys³ ze snu
nakrywa³am oczy srebrzystym mchem
pozwalaj¹c s³oñcu przenikaæ me cia³o
Powoli...
w jasnoœci poranka susz¹c d³onie
nape³nia³am oczy woni¹ kwiatów

Sz³am
zauroczona
widokiem Tatr...

Zakopane 2001

Powrót

¯yjê?

Tu na ziemi
jestem
choæ pewnoœci nie mam wcale

Czasem p³aczê i siê œmiejê
chodzê ¿yjê w ludzi t³umie
w ciszy gubiê myœli wszystkie

Czasem jestem przygarbiona
w szary dzieñ
wtapiam ci¹g wydarzeñ jednakowych

Czasem czekam
i siê bojê
czy do¿yjê w³asnej œmierci

By zobaczyæ niewidoczne
By zaistnieæ choæ na chwilê
Przymykam powieki...

I pytam, wci¹¿ pytam
Czy warto ¿yæ
Nie ¿yj¹c wcale?

Powrót