Powrót do

-> strona g³ówna

Wakacje inne ni¿ wszystkie

dodany: 25.10.2004 | autor: Tomasz Illg


Ktoœ kiedyœ wpad³ na genialny pomys³, ¿eby po³¹czyæ edukacjê z rozrywk¹, wysi³ek intelektualny z wakacyjnym odpoczynkiem, studiowanie w pe³nym (akademickim) tego s³owa znaczeniu z poznawaniem ¿ywej kultury, historii i jêzyka, w tym wypadku chorwackiego; i to wszystko niejako od kuchni. Wieczna czeœæ i chwa³a temu komuœ, a nawet i cokó³, i pomnik, i wieniec laurowy, i czarnookie hurysy w raju nañ oczekuj¹ce w liczbie przynajmniej siedmiu!

Mowa tu oczywiœcie o odbywaj¹cej siê ju¿ po raz trzydziesty i trzeci letniej szkole jêzyka chorwackiego w Dubrowniku. W mieœcie nie bez kozery nazywanym per³¹ Adriatyku co roku spotykaj¹ siê studenci kroatystyki (i nie tylko) z ca³ego œwiata, by w atmosferze ba³kañskiej wie¿y Babel wymieniaæ siê doœwiadczeniami, konfrontowaæ opinie i prezentowaæ odmienne œwiatopogl¹dy. Z techniczno-organizacyjnej strony ca³e przedsiêwziêcie wygl¹da nastêpuj¹co: kurs odbywa siê co roku w sierpniu i trwa dwa tygodnie. Mo¿liwoœci wziêcia w nim udzia³u równie¿ s¹ dwie: stypendium naukowe fundowane przez stronê chorwack¹ (trudne, ale nie niemo¿liwe) lub wyjazd na w³asny koszt (teoretycznie ³atwe, choæ z finansowego punktu widzenia du¿o bardziej niemo¿liwe - przy ca³ym uroku Chorwacji, za równowartoœæ 700 euro mo¿na przejechaæ w dwie strony pó³ Azji). Stypendium obejmuje lektoraty, wyk³ady, wszystkie imprezy towarzysz¹ce (koncerty, spotkania z pisarzami, wycieczki) i, co jest nie bez znaczenia, zakwaterowanie i wy¿ywienie. I to nie w akademiku czy koszarach, tylko w trzygwiazdkowym hotelu Lero, w przypadku którego te trzy gwiazdki tworz¹ ca³kiem sympatyczn¹ konstelacjê. Pokoje dwuosobowe, czyœciutkie, codziennie sprz¹tane, z klimatyzacj¹, TV i przyzwoicie zaopatrzon¹ lodówk¹. Do tego wy¿ywienie trzy razy dziennie, jednym s³owem all inclusive! Mo¿e to brzmi œmiesznie, gdy siê dziwiê, ¿e w XXI wieku, b¹dŸ co b¹dŸ w cywilizowanym œwiecie, w pokoju hotelowym jest ³azienka i telewizor z CNN i MTV, ale dla kogoœ, kto w ¿yciu nie przekroczy³ magicznej bariery 7 USD za noc w hotelu, gdzie pierwsz¹ rzecz¹ po przebudzeniu by³o sprawdzenie butów czy nie ma w nich skorpionów, wê¿y czy mrówek faraona Totmesa II, to wszystko staje siê znacznie mniej naturalne i nie do koñca oczywiste.

Nie ma jednak co siê wzruszaæ standardem hotelu, gdy siê do niego wraca na nocleg, a i to nie zawsze. Nie to jest najwa¿niejsze, lecz zajêcia, w których mo¿na przebieraæ jak w lumpeksie. Te obowi¹zkowe rozpoczynaj¹ siê o 9 rano i trwaj¹ do 11.30, równie¿ z podzia³em na grupy, wedle zainteresowania i zaawansowania. Jedni szlifuj¹ jêzyk na konwersacjach, inni analizuj¹ najnowsz¹ prozê chorwack¹, która do Polski dotrze najwczeœniej za rok lub dwa (gdy nasi studenci bêd¹ nadal delektowaæ siê renesansowymi wierszami nieœmiertelnego Marina Držicia); jeszcze inni próbuj¹ swoich si³ w poezji, pisz¹c pierwsze wiersze (i to od razu po chorwacku!). Potem odbywaj¹ siê wyk³ady, podzielone na dwa bloki: lingwistyczny i literaturoznawczy. Wreszcie, przerwa na obiad i wspomniane ju¿ imprezy towarzysz¹ce popo³udniami lub po prostu czas wolny na zwiedzanie, zacieœnianie kontaktów polsko-chorwackich i byczenie siê na pla¿y, jednym s³owem - zajêcia interpersonalne w podgrupach. A przy tym wszystkim, ka¿dy z uczestników ma niepowtarzaln¹ okazjê, a w³aœciwie ca³y bukiet ró¿nych okazji: napiæ siê piwa z prof. Bagiciem, pop³ywaæ kraulem w towarzystwie prof. Silicia, pogadaæ przy talerzu krewetek z Pavao Pavliciciem czy pole¿eæ na pla¿y tors w tors z prof. Botic¹. Szokuje brak wzajemnego dystansu i sztywnej hierarchii; wszyscy s¹ serdeczni, otwarci i s³u¿¹ pomoc¹ na ka¿dym kroku. Wszystko to na dodatek w mieœcie jedynym w swoim rodzaju, z którym w moim osobistym rankingu mo¿e konkurowaæ jedynie Praga (czeska, nie warszawska!).

W ci¹gu trzydziestu trzech lat przez Ljetni seminar za strane slaviste Filozofskog fakulteta u Zagrebu przewinê³o siê ponad dwa tysi¹ce studentów z szeœædziesiêciu pañstw, wliczaj¹c w to (za komuny!) m.in. takie kraje jak... Indie, Chiny, Meksyk, Egipt, Koreê czy Kubê. Prawdziwie wybuchowa mieszanka etniczno-kulturowa, niczym na moskiewskim Uniwersytecie PrzyjaŸni Narodów imienia Patrice'a Lumumby! Bezskutecznie próbowa³em wyobraziæ sobie Egipcjan piszcz¹cych z uciechy nad gramatyk¹ chorwack¹, albo Hindusów rozczytuj¹cych siê nocami, w chybotliwym œwietle œwiec, w Osmanie Gundulicia... Ani Mro¿ek, ani Kafka, ani Spielberg, ani Lem by takiego scenariusza nie wymyœlili, to pewne!

Dlatego te¿, jeœli ktoœ mia³by jeszcze jakieœ w¹tpliwoœci dotycz¹ce celowoœci i g³êbszego sensu studiowania któregokolwiek z jêzyków (po³udniowo)s³owiañskich (ach, jaka szkoda, ¿e siê nie dosta³em na iberystykê!, a tak marzy³em o zarz¹dzaniu-marketingu!), poznawszy w Dubrowniku studentów kroatystyki z Chin, Meksyku czy Po³udniowej Dakoty rych³o siê ze swych w¹tpliwoœci i kompleksów wyleczy. Jedno jest pewne, przynajmniej raz w ¿yciu trzeba tam byæ. Naprawdê warto!