Román Ráž, Kamieñ w oknie - fragment
dodany: 18.05.2008 | z czeskiego prze³o¿y³a: Katarzyna Szwed
Najd³u¿sz¹ noc¹ jest ta, kiedy wbrew w³asnej woli czuwamy.
Szymon le¿y na ³ó¿ku z otwartymi oczami... Patrzy w ciemnoœæ, której nie widzi. Ma wra¿enie, jakby unosi³ siê w tajemniczej, nieograniczonej przestrzeni. Nie wie, gdzie jest góra, a gdzie dó³, wydaje mu siê, ¿e jest zawieszony w martwej, ciemnej ciszy, czuje siê nieswojo, a nawet trochê siê boi.
£apka, który le¿y na baranim futrze w nogach ³ó¿ka, jest niespokojny. Nie s³yszy regularnego oddechu Szymona. Wie, ¿e nie œpi. Wierci siê, wstaje, wyci¹ga do niego ³eb.
Szymon jest mu wdziêczny. Pog³aska³ go. Tak po prostu. Raz. Drugi. Potem rêkê odsun¹³. £apka zrozumia³ i wróci³ na swoje miejsce.
Ten pies siê przeze mnie nie wyœpi, martwi siê Szymon. Jutro bêdzie spaæ pó³ dnia.
Nie myœli o sobie. Takie myœli pozbawiaj¹ go si³. Woli myœleæ o psie. I wzbrania siê przed myœleniem o nieprzyjacielu.
Bo to jest nieprzyjaciel! Nieprzyjaciel z prawdziwego zdarzenia. Pozwoli³ mu wstawiæ now¹ szybê i znów j¹ wybi³. ¯eby by³o dla Szymona jasne, kto tu rz¹dzi.
Kto? Kto mo¿e chcieæ, ¿eby Szymon mia³ wybite okno?!
I dlaczego?!
To zemsta, podpowiada mu doœwiadczenie z przesz³oœci.
Albo kara?
A co, jeœli to zwyczajne ¿arty? Egzamin z jego cierpliwoœci do chuliganów. Dowcip nieznanego wybijacza okien. Szyderstwo ze starca, który nie jest w stanie siê obroniæ.
To jest drêczenie, oznajmia w duchu. Mo¿e ktoœ jest tak z³y, ¿e zabawia siê moj¹ bezsilnoœci¹. Tym, jak kolejny raz wstawiam now¹ szybê. Sprawia mu to radoœæ. Radoœæ z mojego nieszczêœcia. To dla tej perfidnej radoœci bierze kamieñ do rêki.
Szymon nie wytrzymuje d³u¿ej w ciemnoœciach. Porusza siê. £apka siê zerwa³. Szymon siada na ³ó¿ku. Pies k³adzie mu ³eb na kolanach.
- Wpuœcimy tu trochê œwiat³a - mówi Szymon cicho.
Wstaje i po omacku zbli¿a siê do okna sypialni. Znajduje siê ono na bocznej œcianie domu, pod sob¹ ma tylko trzy metry ogródka i p³ot s¹siedniego domku. Wychodzi na pó³noc, ¿eby by³o tu ch³odniej.
Jest tylko przymkniête. Przykryte grub¹ zas³on¹. Ró¿enka j¹ uszy³a i powiesi³a, ¿eby spali po ciemku. Wtedy ciemnoœæ mu nie przeszkadza³a. Wtedy nie ba³ siê jeszcze niczego.
Szymon odchyli³ zas³onê. Za s¹siednim domkiem jarzy siê œwiat³o latarni. Jego odblask dochodzi do sypialni.
- No - mówi Szymon. – Teraz jest dobrze. Bêdziemy siê widzieæ.
£apka podskoczy³. Zgadza siê.
Szymon wychodzi z sypialni. Kafle w przedpokoju ch³odz¹ jego bose nogi.
Stawia cztery kroki w stronê drzwi do du¿ego pokoju.
Otwiera je.
Spogl¹da na okna wychodz¹ce na oœwietlon¹ uliczkê.
Oba s¹ zamkniête i ca³e.
To lewe dwa razy przeszy³ kamieñ.
Teraz jest w porz¹dku.
Szymon wraca. £apka go wyprzedzi³ i z ciekawoœci¹ wyci¹ga do niego g³owê.
Obaj ju¿ s¹ w sypialni. Szymon siê k³adzie. £apka wierci siê na swoim furze.
W g³êbokiej ciszy Szymon s³yszy jedynie westchniêcie i d³ugie ziewniêcie psa.
Dopóki nie rozleg³ siê ten ³omot.
£apka siê zrywa. Zaczyna szczekaæ. W³azi na ³ó¿ko Szymona. Zmusza go, ¿eby wsta³. ¯eby coœ zrobi³.
Szymon nie reaguje. Ma zamkniête oczy.
Teraz ju¿ wie, dlaczego nie usn¹³. Wiedzia³, co siê stanie. Czeka³ na to.
I doczeka³ siê.
Autorka przek³adu oœwiadcza, i¿ posiada zgodê autora orygina³u na publikacjê powy¿szego fragmentu.
|